Przed własną publicznością Wigry 1:2 Warta
12.08.2019
Przed własną publicznością Wigry 1:2 Warta
Podopieczni Adama Fedoruka nie mieli sposobu na dobrze dysponowanych w tym dniu piłkarzy Warty Poznań. A pierwsze minuty pojedynku Wigry - Warta mogły dać szybkie prowadzenie gościom. W trzeciej minucie po strzale Roberta Janickiego tylko poprzeczka uratowała Wigry od straty gola, a już dwie minuty później mógł podwyższyć wynik Wiktor Długosz.
Gra zdecydowanie lepsza w wykonaniu piłkarzy Warty czego efektem mógł być tylko gol – i tak się stało w 19.minucie. Prowadzenie dla gości dał Wiktor Długosz – który z 5. metra pokonał głową — Damiana Kąkolewskiego.
Wigry w końcówce pierwszej części meczu zagroziły bramce Warty sytuacjami podbramkowymi Szymona Łapińskiego i Adriana Piekarskiego. Jednak wynik nie uległ zmianie i do szatni gospodarze schodzili ze stratą jednej bramki.
Druga część spotkania rozpoczęła się od naporu gości i szybkiego podwyższenia wyniku.
Po prostopadłym podaniu w pole karne — Gracjan Jarocha, z 11. metra huknął futbolówkę w kierunku suwalskiej bramki i Dominik Kąkolewski mógł wyciągnąć ją tylko z siatki id 2:0 dla gości.
Dopiero w 57. minucie suwalski trener – wpuścił, Kamila Sabiłłę i Michała Żebrakowskiego, a kilka minut później Pawła Gierecha — zaczęło się coś zazębiać w grze suwalskich piłkarzy, jednak i tak więcej sytuacji podbramkowych stwarzali goście.
Przy odrobinie szczęścia i większej skuteczności goście mogli podwyższyć wynik. Na listę strzelców mogli się wpisać w 79. minucie Robert Janicki, a w 81. Gracjan Jaroch, pierwszemu stanął na przeszkodzie Kąkolewski w drugiej sytuacji zabrakło, skuteczności.
Promyk nadziei w 87. minucie — dał debiutujący w Wigarch - Michał Żebrakowski.
Wślizgiem skierował piłkę do siatki gości i na tablicy wynik uległ zmianie na 1:2, asystę przy tej bramce może zaliczyć Grzegorza Aftyka.
I to wszystko, na co było stać podopiecznych Adama Fedoruka w meczu z dobrze dysponowaną w tym dniu Wartą.
W meczu z Wartą — grę suwalskiego zespołu bez problemu można było rozszyfrować, była schematyczna, brakowało tzw. piłkarskiego ryzyka, gospodarze praktycznie nie istnieli w środkowej części boiska, a do tego dołożyła się słaba dyspozycja Jolea Huertasa, dużo tracił przy przyjęciu i podaniu piłki i na dodatek był mało aktywny, a to wystarczyło piłkarzom znad Warty, by dominować w meczu i wywieźć trzy punkty do Poznania.
A szkoda, bo widać, że wśród suwalskiej, piłkarskiej młodzieży jest potencjał, trzeba go tylko odpowiednio ukierunkować, zmobilizować i efekty powinny przyjść w kolejnych meczach — czego życzymy.
(greg)